Prawidłowe siedzenie na fotelu w biurze

Poprzednio przedstawiłem cud techniki – fotel, którego nazwy nie znam, bez podłokietników, bez wyprofilowanego siedziska i oparcia, z jednym lub dwoma regulatorami. Czyli w praktyce po prostu antyfotel.

Teraz jeszcze nie pokażę co powinien mieć fotel i jak go szukać (do tego powoli zmierzam), lecz jak poprawnie użyć fotel, który już mamy w biurze. Bo zakładam, że jak ktoś ma biuro, to ma też już jakiś fotel.

Najpierw zastanówmy się co w ogóle powoduje ból pleców. Główną przyczyną bólu pleców jest nieprawidłowa pozycja siedząca na fotelu. Często w ferworze pracy nie zdajemy sobie nawet z tego sprawy. Dopiero w porze lunchu zaczyna coś boleć. Wtedy jest już jednak zwykle za późno i ból nie odpuszcza już do końca dnia.

Zacznijmy może od podstaw. Regulatorem, który ma każdy fotel obrotowy jest regulacja wysokości. Jak ją ustawić? zapewne jest drążek lub gałka, w droższych fotelach przełącznik linkowy, którym zwalniamy blokadę mechanizmu odpowiadającego za wysokość. Siadając przy zwolnionej blokadzie powodujemy, że fotel opada, a wstając, że podnosi się. Wysokość? Zasada jest prosta. Nogi mają swobodnie opierać się o podłoże, kolana nigdy pod kątem prostym – zawsze lekko rozwartym.

Kolejnym regulatorem który jak mniemam posiada każdy fotel obrotowy jest regulacja pochylenia siedziska. W opcjach z kołyską synchroniczną (TILT) gdzie siedzisko stanowi powiedzmy całość, regulacja samego oparcia może nie być możliwa. Oparcie w takich fotelach jest zwykle lekko pochylone do tyłu, w związku z tym jeśli nasz fotel posiada regulację tego typu, należy ją ustawić na lekkie pochylenie w tył. Plecy powinny cały czas mieć kontakt z oparciem.

Podłokietniki – coś czego poprzednio przedstawiony fotel nie posiadał – nie za wysoko, ręce powinny swobodnie się na nich opierać, w łokciach kąt rozwarty.

I najważniejsze – nie garbić się, trzymać się prosto na tym fotelu. Z początku to może męczące, ale idzie się przyzwyczaić.